ďťż
Pyza na polskich dróşkach
Żywienie amadyn wsp. przed lęgami i w czasie wychowu młodych
Dzisiaj, dosłownie przed chwilą Kuba zamknął oczka;((((((
Wygląd brzucha samiczki przed zniesieniem jaja
Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 1
Przed północą / Before Midnight
Frantic EMIRY.
Samica kanarka ma problem z nóşkami
Imigrantka / The Immigrant
choroba czy nie ?
WaĹźne

Pyza na polskich dróşkach

* Wyszedłszy za czarodziejką przystanął na przeciw niej z troską na nią spoglądając. Dłoń na jej ramieniu położył. *
- O jakie rzeczy Ci chodzi. Pojawiać się znikąd faktycznie nie dane chyba było Ci potrafić, ale byłaś całkiem w innym wymiarze, więc... Cóż jeszcze potrafisz i co się dzieje?
* Głos jego był spokojny, tak jak on sam starał się spokojnym pozostać, by jak najbardziej pomocnym być. *


*Wzruszyła ramionami nie bardo wiedząc od czego zacząć.*
- Z dawnych zdolności praktycznie nic nie zostało... Pamiętam jak potrafiłam bawić się zaklęciami, zwłaszcza ogniem, a teraz nic z tego. Tak jakbym przestała być tą osobą, którą byłam. No i to znikanie i pojawianie się... *westchnęła zrezygnowana* - jest nieprzewidywalne... Muszę stale kontrolować swoje myśli. Potrafię też uzdrawiać... A tego na pewno nie potrafiłam. *rzekła zdecydowanym głosem, patrząc na przyjaciela.* - Powiedz mi czy coś dziwnego się wydarzyło, gdy powróciłam znów do życia? Muszę to wyjaśnić, przynajmniej na tyle, by móc nad tym zapanować.
* Popatrzył na nią nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć. *
- Cóż. Czasu trochę minęło od tamtego czasu. Tuż przed twoim pojawieniem się przybyła do nas Imra, ale co to może meć wspólnego z Tobą, nie wiem. Poza tym nie działo sie nic związanego z Tobą. Ja sam przebyłem ścieżkę zmarłych lecz jakimś zrządzeniem, dzięki memu kuzynowi mogę nadal żyć, jeno tutaj tylko...
* Urwał na chwilę, brwi zmarszczywszy popatrzył w ziemię. Po chwili podniósł smutny wzrok na przyjaciółkę. *
- Powróciłem po części dzięki twojej magii zaklętej w mym mieczu. Darowałem go Durmonowi, kuzynowi memu, ale może to, że dzięki magii twojej żyję spowodowało, iże Ty już jej nie posiadasz...
- Może. Nie wiem. Po prostu nie czuję się jeszcze pewnie. *westchnęła nie wiedząc jak opisać to co czuje. Wszystko to dla niej było dziwne i inne. Była sobą... a jednak czuła się inna. Może Nimorn miał rację.* - Może po prostu przesadzam i powinnam wypocząć. Może... może... sama już nie wiem. Przepraszam. Nie powinnam cię niepokoić... Ale tyle razem przeszliśmy, że tylko do ciebie mogę się zwrócić. *uśmiechnęła się podchodząc bliżej niego* - Cieszę się, że mogę cię znów widzieć. *rzekła delikatnie muskając palcami jego policzek.*


* Uśmiechnął się na jej słowa, delikatnie palcami jej dłoni dotknął, gdy policzek jego muskała. *
- Nawet nie wiesz jak bardzo ja się cieszę mogąc Cię znów oglądać.
* Patrzył jej w oczy z troską i radością. *
- Nie przepraszaj. Cieszę się mogą Ci pomóc, mogąc byc pomocny, choć może akurat teraz nie wiele Ci pomogłem. Może Imra potrafiłaby coś doradzić. Wydaje się jakby mimo swej niewinności wiele wiedziała. A i twoje pojawienie się w Karczmie wprawiło ją w rozbawienie, a nie jak pozostałych w zdumienie. Tedy... Hmmm... Mówiła, że przybyła z Kandeharu, ale nie wiem gdzie i co to jest.
- Być może masz rację. Byłam zbyt wzburzona, by zareagować na jej śmiech odpowiednio. *uśmiechnęła się ciepło do Nimorna* - I mnie jest miło przebywać w twym towarzystwie. Muszę ją zapytać w takim razie. Dziękuję ci za pomoc. *rzekła cicho, delikatnie przy tym muskając ustami jego policzek.* - Porozmawiamy jeszcze później. Spotkajmy się w karczmie. Poszukam teraz tej Imry. Chyba pobiegła w stronę parku. *powiedziała kierując się już w tamtą stronę.*
* Przymknął oczy nieco usta jej na policzku swym czując. Po chwili skinął głową patrząc za nią. *
- Postaram się niedługo tam znów się pojawić. Pewnikiem będę na tarasie.
* Rzekł głośniej by mogła go jeszcze usłyszeć, po czym na obchód Grodu się udał. *
*Spojrzała na budynek, po zapachu, wyglądzie i odgłosach zeń się wydobywających domyśliła się, że to właśnie jest karczma karmadurska. Uśmiechnęła się pod nosem, nie mogąc się doczekać, kiedy w końcu strawy jakiej i napitku skosztuje. Ruszyła w stronę drzwi...*
*Zatrzymała się kilkanaście kroków od karczmy. Odwróciła się, chcąc sprawdzić, czy idą za nią. Musiała koniecznie wyjaśnić tą sprawę. I porozmawiać z Dowódcą. Powinien o tym wiedzieć.*
*Szła powoli, bacznie obserwując kroki kobiety, tak by przypadkiem z oczu jej nie stracić. Nie wiedziała co myśleć o całej tej sytuacji, ale nie wróżyło to nic dobrego... Przecież jeszcze nie dawno... Westchnęła cicho. Nie lubiła dywagować, bardziej interesowały ją fakty, tedy czekała na chwilę, w której cokolwiek będzie wyjaśnione...*
*Gdy tylko ujrzała kobietę, skinęła jej głową, po czym znów ruszyła alejką, prosto do parku. Najpierw chciała zobaczyć posąg. Przynajmniej upewni się, że mówią o tej samej osobie.*


ďťż
Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Pyza na polskich dróżkach Design by SZABLONY.maniak.pl.