ďťż
![]() |
|||||
![]() |
|||||
![]() |
|||||
Pyza na polskich dróşkach Kanarek wyrywa pióra na skrzydłach, ma bardzo czerwoną skórę Chora samica - agat czerwony (przeziębienie, czy pasożyty?) Czerwona mięsista kulka w okolicach kloaki co robic? VITAPOL Karma dla kanarka wybarwiająca czerwona Podkulona noga z czerwonym naczynkiem Czerwony nieintensywny nie chce śpiewać Połączenie kanarka żółtego z czerwonym Czyżyk Czerwony (kapucynek) samice czerwone nieintensywne Czerwony nieintensywny |
Pyza na polskich dróşkachOpis: Karol jest zwyczajnym nastolatkiem. Pochodzi z dobrego domu, odnosi sukcesy w sporcie, zakochuje się. Punktem zwrotnym w jego życiu jest moment, gdy przypadkiem zostaje świadkiem morderstwa. Kierowany ciekawością, zaczyna śledzić zabójcę. W ten sposób odkrywa "potrzebę", której istnienia nie był świadomy lub nie miał odwagi, czy możliwości jej nazwać. Morderca okazuje się... weterynarzem (Adam Woronowicz). Karol wchodzi z nim w bardzo silną i emocjonalną relację mistrz – uczeń. Weterynarz staje się jego nauczycielem w sztuce zabijania. Jednak gdy nadejdzie dzień próby, student stanie przed niezwykle trudnym wyborem. Pierwszą ofiarą Karola ma być Danka (Julia Kijowska) – dziewczyna, którą kocha... (opis dystrybutora)Cicho liczyłem, że ten film będzie jedną z największych niespodzianek festiwalu Nowe Horyzonty i okaże się być rasowym polskim thrillerem o seryjnym mordercy. Wciąż za mało u nas porządnego kina gatunkowego. Zwiastun obiecywał wiele: wysmakowane zdjęcia, duszny klimat, nastrojową atmosferę, dobre aktorstwo. I w sumie większość z pokładanych w nim oczekiwań spełnił, ale niekoniecznie to pierwsze, najważniejsze, czyli dostarczenie doskonałego kina gatunkowego. Zacznijmy jednak od pozytywów. Film wygląda przecudownie, niektóre kadry są ucztą dla oczu, prowadzenie kamery potrafi zaskoczyć, jest niebanalne i czasami bawiące się percepcją odbiorcy. Cieszy rzetelne oddanie realiów lat 60., scenografia i kostiumy, oraz różne archiwalne nagrania radiowe i telewizyjne, dodają opowieści klimatu i nadają całości retro szyku. Scenariusz jest dość zaskakujący, niespodziewanie skręca w kierunku, którego nie sposób było przewidzieć po obejrzeniu zwiastuna. No ale... Rozczarowane będą osoby spodziewające się szarpiącego nerwy thrillera. Bliżej temu do „Zodiaka”, jak „Siedem”, chociaż i to porównanie jest niezbyt trafione, bo tutaj tożsamość seryjnego mordercy znamy praktycznie od samego początku, a film szybko przeradza się w historię o relacji mordercy z zafascynowanym nim młodym mężczyzną. A przynajmniej takie sprawia wrażenie. Nie jest łatwo uchwycić istotę filmu Marcina Koszałki, bo ten wielbi się w myleniu tropów narracyjnych, piętrzeniu niejednoznacznych interpretacyjnie zwrotów fabularnych i zagadkowych zachowań bohaterów. Koszałka podkreśla w wywiadach, że nie chciał niczego narzucać i tłumaczyć widzowi, pozostawiając interpretację filmu kwestią otwartą. Wszystko fajnie, ale w efekcie wyszło z tego takie dość typowe polskie kino artystyczne, mało konkretu, dużo onanizmu stylistycznego, niewystarczająca ilość gatunkowego mięsa. Przyjemnie się to ogląda, wielu zapewne dostrzeże wartość dodatnią w artystycznym zamyśle reżysera o porzuceniu ram thrillera o seryjnym mordercy, ja jednak poczułem się tym nieco rozczarowany. Wygląda na to, że pomysł na ten film dojrzewał w Koszałce już od dawna. Podobną tematykę polski reżyser i operator eksplorował bowiem już przy okazji dokumentu "Zabójca z lubieżności", kiedy to próbował zrozumieć, skąd bierze się hobbystyczne zainteresowanie człowieka zbrodnią. "W każdym z nas jest ciemna strona, tylko zatuszowana. Seryjni mordercy bardzo nas intrygują – i mężczyzn, i kobiety. Istnieje w nas perwersyjna fascynacja czymś, co jest złe, przekroczeniem pewnych granic" – mówił w wywiadzie reżyser. Próba uchwycenia tej wstydliwej dla nas fascynacji tworzy tutaj coś w rodzaju uniwersalnej przypowieści o czymś, co zakazane, o naturze zła. "Czerwony pająk" nie jest więc ani klasycznym thrillerem, ani tym bardziej filmem biograficznym. Fikcyjna fabuła filmu to tylko pretekst do zadania pytania, dlaczego ktoś chce zabić? Dlaczego potrzebuje aż tak drastycznego przeżycia? Wydaje się jednak, że reżysera nie interesuje jedna konkretna odpowiedź. Koszałka wyznaje zasadę, że wyłożenie gotowych rozwiązań jest najgorszym, co można widzowi zrobić. Użycie zbyt dosłownego języka uczyniłoby film nie tylko banalnym i przewidywalnym, ale może nawet pretensjonalnym. Koszałka konstruuje więc swój obraz w taki sposób, aby wszystko to, co najważniejsze, znajdowało się gdzieś pod jego powierzchnią. Widz sam musi zdecydować, czy chce tam zajrzeć i dojść do sedna sprawy. ďťż |
||||
![]() |
|||||
Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Pyza na polskich dróżkach Design by SZABLONY.maniak.pl. |
![]() |
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |