X
ďťż
Pyza na polskich dróşkach
alfa romeo 156 2,5 V6 - mały problem
Problem z lęgami,akceptacją i tęsknota za starą partnerką :)
Brzydkie nogi u kanarka i inne problemy...
Zapasiona samiczka czy może inny problem
Problem z nóżkami- kanarek nie może ustać
Problem z wytępieniem pasożytów. Potrzebna pomoc.
[Tipo] problem z odpaleniem auta
[156] Problem z układem wspomagania
Problem z kanarkiem- proszę o pomoc
Samica kanarka ma problem z nóżkami

Pyza na polskich dróşkach

Mam problem z moim kanarkiem. Mam go ponad rok. Ostatnio zabrałam go do weterynarza ponieważ był jakiś osowiały i siedział a dnie klatki. Weterynarz powiedział mi, że da mu antybiotyk bo to prawdopodobnie od przeciągu. Byłam tam z nim dwa razy ale teraz widać, że mojego kanarka boli jedna nóżka. Nie jest spuchnięta i nie wygląda na złamaną ale nie stoi na niej i jeżeli stoi na żerdce to strasznie się chwieje i widać, że go boli. Czy ten ból nóżki może być spowodowany dwoma zastrzykami z antybiotykiem wstrzykniętymi w nóżkę? Bardzo proszę o pomoc.


Witam, przykra sprawa z Twoim ptaszkiem

Odpowiem może od razu- moim skromnym zdaniem jak najbardziej istnieje związek pomiędzy robieniem zastrzyku w nóżkę kanarka, a jego stanem dzisiaj- opuchlizną itd. Dodam jeszcze kilka rzeczy, chociaż nie jestem weterynarzem- jednak od jakiegoś czasu zajmuję się kanarkami i jestem zdziwiona kilkoma rzeczami które zrobiła pani weterynarz...

Po pierwsze- zauważyłam, że weterynarze, najczęściej wcale nie znający się na leczeniu ptaków, zamiast odesłać Cię do jakiegoś kolegi po fachu który ma pojęcie o ptakach, wolał "profilaktycznie" podać antybiotyk- i tym samym mógł popełnić ogromny błąd. Być może nie napisałaś co było ptaszkowi- jednak myślę, że gdyby była to zdiagnozowana choroba, zrobiłabyś to. Opinia, że antybiotyk pomoże na wszystko, jest bardzo błędna i wprowadza w błąd klientów. Antybiotyk leczy tylko i wyłącznie choroby wywołane przez bakterie- natomiast w żaden sposób nie pomaga przy chorobach wirusowych, spowodowanych przez np pierwotniaki czy wszelkich innych schorzeniach. Lista chorób spowodowana przez bakterie jest krótka- i musiałabym wiedzieć więcej, żeby wyrazić swoje zdanie, czy w ogóle stosowanie antybiotyku było konieczne.

Druga sprawa- dlaczego ptak dostał zastrzyk akurat w nogę? Pierwszy raz słyszę, żeby robiono iniekcję (zastrzyk) w miejsce tak delikatne i unerwione u ptaka, jakim jest noga! Może nie jestem weterynarzem, ale kanarek nie ma raczej żył takich, które weterynarz mógłby znaleźć i ta zaaplikować lek. A zastrzyki domięśniowe robi się w inne części ciała!

Cóż, niestety- to już się stało. Jako pierwszą rzecz polecam szybki kontakt z innym weterynarzem (jeżeli napiszesz skąd jesteś, będziemy skłonni Ci pomóc znaleźć weterynarza, który zna się na ptakach). Jeżeli mieszkasz na wsi i nie masz możliwości zabrania kanarka do innego weta, postaraj się o jak najszybszą konsultację mailową- najlepiej gdybyś najpierw zadzwoniła, a później wysłała e-mail wraz ze zdjęciem chorej nogi oraz całego kanarka- żeby można było ocenić jego stan. To najlepsze rozwiązanie jakie możesz zrobić, bo mam przecucie, że Twój ptaszek nie jest leczony prawidłowo, a do tego ucierpiał na skutek błędnego leczenia. Podczas zastrzyku w nogę bardzo łatwo uszkodzić: ścięgna, nerwy, można spowodować stan zapalny . Jeżeli miałabym Ci wytłumaczyć to "obrazowo"- w nodze ptaka znajdują się żyły i tętnice- zastrzyki podaje się tylko i wyłącznie w żyły- idące do serca. Tętnice mają inne zadanie- roznoszą krew po całym organizmie, docierając do każdej komórki, dzieląc się na coraz mniejsze i mniejsze. Jakakolwiek substancja wstrzyknięta w tętnicę grozi porażeniem nerwów (zazwyczaj biegną jakoś obok nerwów- nie chcę namieszać, w każdym razie mają coś z nimi wspólnego). Substancja ta po prostu zostaje wstrzyknięta z wielkim bólem i rozchodzi się "nie w tę stronę" co powinna- powodując opuchliznę właśnie. Zazwyczaj, gdy nie ma pewności że znajdzie się żyłę, robi się zastrzyk domięśniowy- czyli w tkankę mięśniową, z której to powoli substancja czynna wraz z krwią znajdującą się w całym ciele każdej istoty powoli dochodzi do żyły i idzie w dobrym kierunku- do serca itd.

Podejrzewam, że zastrzyk:
-został zrobiony w złe miejsce ciała (pani doktor chyba zapomniała że ma na stole kanarka, a nie psa, któremu wychodzą żyły na łapce...
-uszkodził nóżkę -mógł porazić nerwy- takie uszkodzenie z tego co mi wiadomo może trwać dość długo, ale ptaszek przy odpowiedniej opiece wróci do zdrowia i pełnej sprawności- ważne jednak żeby nie przyplątał się stan zapalny- można to zbadać pobierając krew i mierząc tzw. OB ptaka;
-radzę zmienić weterynarza, a tej pani która zaaplikowała antybiotyk, zapytać, na jaką chorobę leczy kanarka- kiedy odpowie powiedz że przecież antybiotykami leczy się jedynie choroby od-bakteryjne; Antybiotyków nie stosuje się profilaktycznie.
-samą nóżkę cóż... jest wiele sposobów domowych, którymi można ulżyć chorym nóżkom- różne maści, przemywanie Rivanolem lub jeszcze lepiej środkami z apteki na opuchliznę- owijasz żerdki nasączoną ligniną i w ten sposób lek dostaje się do organizmu ptaka;

Chętnie w miarę możliwości pomogę- dobrze byłoby, gdybyś napisała więcej o powodzie, dla którego kanarek trafił do weterynarza, opisała okoliczności choroby, czas jaki kanarek choruje- takie informacje pozwalają spojrzeć szerzej na problem. Jeżeli możesz- dołącz zdjęcia.

Trzymam kciuki i mam nadzieję że opuchlizna zacznie schodzić (jeżeli to przez nieumiejętny zastrzyk, a nie ma stanu zapalnego, ustąpi samo- ale kanarek przypłaci to sporą dawką bólu).

Temat przenoszę do Stacji Diagnostycznej;
A więc tak. Wszystko zaczęło się dwa dni temu (chyba). Kiedy wstałam rano razem ze mną wstał mój kanarek. Chwilę polatał w klatce, a później usiadł na ziemi. Nie chciał wstać, a jak już wstał to usiadł na żerdce i tylko siedział tak smutno. Pomyślałam, że coś mu odbiło i przejdzie ale jak wróciłam ze szkoły leżał na dnie klatki i nie chciał się ruszyć. Wystraszona zadzwoniłam do przyjaciółki aby poleciła mi dobrego weterynarza (mieszkam w Pile woj. Wielkopolskie) i dowiedziałam się gdzie weterynarz ów się znajduje i umówiłam się na wizytę. Pani weterynarz stwierdziła, że owa ospałość itd. może spowodowana być przez przeciąg. Podała antybiotyk i powiedziała aby przyjechać na drugi dzień. Zdawało mi się, że zauważyłam lekką poprawę ptaszka. Nie był ospały, dostał tych swoich dzikich oczek ;3 ale jak nakazała pojechałam na drugą wizytę. Podała znów ten sam antybiotyk i dała mi do domu abym rozpuściła go w wodzie mineralnej i podawała do picia przez najbliższe 5 dni. Ale niestety teraz moje kochanie cierpi z powodu nóżki. Wcześniej w czasie tej"choroby" chyba spadał z żerdki. Natomiast teraz wygląda normalnie. Oczka duże nie schorowane. Tylko boli go ta nóżka. Nie mam pojęcia co zrobić. Nóżka wygląda w sumie normalnie, złamania nie widać, nie jest chyba opuchnięta. Holger lata normalnie. Znajomi mówią mi, że to pewnie przez ten zastrzyk go boli ale powinno przestać jednak strasznie się boję o Holgera.

Przeziębienie:
Spowodowane bywa nagłą zmianą temperatury, nagłym zimnym przeciągiem lub zbyt zimną kąpielą. Należy je leczyć poprzez umieszczenie w stałej temperaturze około 18°C. Należy takze podawać napar z rumianku osłodzonego miodem oraz dużą ilość warzyw i słodkich owoców.
dnia Czw 19:39, 14 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz


Mam nadzieję, że ból nóżki zniknie bo wygląda zupełnie normalnie mimo tego i tak się bardzo martwię. Na dzień dzisiejszy wygląda to tak, że jeszcze nie raz zdarzy mu się spaść jednak głównie siedzi na żerdkach. Jeszcze jedno co mnie trochę martwi o czym z nerwów zapomniałam wspomnieć wcześniej.. nie wiem czy on je i pije. Wydaje mi się, że chyba tak bo się wypróżnia jednak nie jestem w 100% pewna. Ale wydaje mi się, że byłby bardzo słaby gdyby tego nie robił.
Bardzo dziękuję za radę. Jeżeli coś się wydarzy od razu napiszę.
dzisiaj byłam z Holgerem ponownie u weterynarza jednak innego. Jak tylko go zobaczył od razu wiedział, że chodzi o nóżkę, a dokładniej o za długie pazurki (prawdopodobnie). W gabinecie zostały obcięte. Dowiedziałam się również, że przez za długie pazurki mógł sobie nadwyrężyć nóżkę. Jednak pan weterynarz nakazał również trzymać kanarka w cieple- ogrzewać klatkę lampką ponieważ mógł się trochę przeziębić, wszystko powinno wrócić do normy po ok. 2 dniach. Poprosił również abym jutro zatelefonowała do niego i powiedziała jak się czuje kanarek. Teraz muszę czekać. Oby się poprawiło.
Wygląda na to, że trafiłaś na lepszego weterynarza- mówiłaś mu o tym, że kanarek dostawał zastrzyki w nóżki? Mogą być to i pazurki (pamiętaj żeby je obcinać) ale trochę dziwne żeby tak nagle się to ujawniło- akurat po tych zastrzykach.
Jeżeli jest tak, jak myślę- tzn źle zrobiony zastrzyk, to ptaszek powinien dojść do siebie w ciągu tygodnia.
Zapytaj weterynarza, czy to normalna metoda iniekcji?

Trzymam kciuki że będzie dobrze.
Mojemu kanarkowi widać, że się polepszyło, nóżka już aż tak bardzo mu nie dokucza i zauważyłam, że pije i je jednak mam jeszcze powody do zmartwień ponieważ wydaje mi się, że ma biegunkę i jego odchody są zielone. Nie za bardzo wiem co robić. Dzisiaj mam zamiar zadzwonić do weterynarza ale może wy mi też coś doradzicie. Bardzo proszę o odpowiedź ponieważ strasznie się martwię z góry dziękuję.
Biegunka może być skutkiem ubocznym stosowania antybiotyku- dawałaś coś osłonowego?

Przy rozwolnieniu możesz pomóc swojemu ptaszkowi rezygnując z jakiegokolwiek jedzenia poza ziarnem, dobrze by było dodatkowo podawać mak i nasiona sałaty. Siemię lniane pomoże szybko oczyścić jelita (jeśli biegunka spowodowana jest czymś, czego kanarek nie powinien zjeść- więc raczej nie w Twoim przypadku).
Najważniejsze to zamień mu wodę na ostudzony napar z rumianku z dodatkiem pokruszonego węgla drzewnego (takiego samego jak dla ludzi, tylko w mniejszej dawce- dosłownie troszeczkę pokrusz na miał i dodaj do gorącego jeszcze naparu- wtedy się łatwiej rozpuści).
Już wczoraj dostał rumianek, a do karmy dosypuję maku i węgla drzewnego. Wydaje mi się, że może trochę mu lepiej. Jutro wyjeżdżam i nie za bardzo cieszę się, że muszę go zostawić ale zostaje u babci także sądzę, że do mojego powrotu powinno być już wszystko dobrze. Serdecznie dziękuję za pomoc
Kanarkom skraca się pazury co pół roku. Nie rozumiem, dlaczego nie jest wymagana przed kupnem podstawowa edukacja w kwestii dbania o tak trudne do hodowania zwierzęta.

Kanarkom skraca się pazury co pół roku. Nie rozumiem, dlaczego nie jest wymagana przed kupnem podstawowa edukacja w kwestii dbania o tak trudne do hodowania zwierzęta.
Sam wiesz, że niektórzy w kanarkach widzą okazję do zarobienia kasy, a co dalej będzie z ptaszkiem już ich nie obchodzi...
Przykre to, ale prawdziwe...
Witam serdecznie.
Trafiłem na te stronę przypadkiem i po przeczytaniu postów chciałbym poruszyć kwestie osądu jaki w łatwy sposób przychodzi wielu użytkownikom na forach.
Chodzi o kwestie iniekcji domięśniowej w udo u kanarka i wypowiedzi Pani Chiary.
Bardzo Państwa proszę, jeśli nie macie wiedzy na dany temat,, lub jest ona zerowa to proszę nie tworzyć swoich teori i zbędnych mitów które oczerniają innych a potem krążą po internecie.
Po postach Pani Chiary widać że nie ma Pani pojęcia o weterynarii ptaków, ale mimo to jest Pani w stanie wysnuć własną, jakże mylną i niesprawiedliwą teorię.
Iniekcje antybiotykową, w większości przypadków wykonuje się domięśniowo (to zależy od antybiotyków).
W przypadku ptaków, mamy do czynienia z niewielką liczbą "namacalnych" mięsni jak np w porównaniu do psa czy człowieka. Najlepiej rozwiniętymi mięsniami u ptaków są mięsnie piersiowe i udowe i to właśnie w te mięśnie wykonuje się zastrzyki.
Zastrzyk w mięsień udowy jest łatwiejszy i bezpieczniejszy dla ptaka - w przypadku kanarka, wystarczy kilka milimetrów aby wbić się za głęboko i iniekcje wykonać zamiast domięśniowo to do klatki piersiowej co skutkowało by śmiercią zwierzęcia.
Zastrzyk w mięsien udowy nie niesie ze sobą takiego ryzyka więc jest bezpieczniejszy. Wykonanie zastrzyku u kanarka nie jest łatwe ze względu na jego kruchość i małe rozmiary. Dodatkowo nie ułatwiają tego igły - wiele antybiotyków ma gęstą konsystencje więc wymagają stosunkowo grubej igły aby antybiotyk mogł zostać wstrzyknięty. Nie trudno sobie wyobrazić że stosunkowo cienka z naszego punktu widzenia igła, dla kanarka i jego tkanek będzie wyjatkowo duża - to trochę tak jak by nam ktoś robił zastrzyk igłą o średnicy 1 cm - to oczywiste że po takim zastrzyku każdego z nas bolało by miejsce wkłucia i to przez długi czas. Stąd też ból nóżki u kanarka.
Ja sam wykonuje wiele zastrzyków u ptaków i często nawet w przypadku dużych ptaków jak np gęś, która ma nieporównywalnie większe mięśnie piersiowe do mięsni kanarka, iniekcje robię w mięśnie udowe z prostej przyczyny - większego bezpieczenstwa.
Kończąc - weterynarz, nie zależnie czy znał się na leczeniu ptaków czy też nie, zastrzyk wykonał prawidłowo i wykazał się obawą o życie ptaka. Biorąc pod uwage że antybiotyk mógl być gęsty a co za tym idzie igła gruba, jest całkowicie zrozumiałe że kanarka bolała po iniekcji nóżka.

Jeszcze raz proszę, aby osoby którym tak łatwo przychodzi osądzanie innych, najpierw dokształciły się i rozeznały w sytuacji a nie robiły z innych ludzi potworów opierając to na swojej zerowej wiedzy w danym temacie.

Pozdrawiam
Lek.Wet.
A.P.
Szanowny Panie Doktorze!
Uważam, że swoich wpisów powinniście dokonywać więcej na takich jak to forach. Często hodowcy, przeważnie młodzi za swoje niepowodzenia hodowlane obarczają winą, a to poprzedniego właściciela zwierzęcia, a to właśnie weterynarza za źle prowadzona terapię. Swoją wiedzę czerpią przeważnie z różnych forów gdzie często znajdują się wpisy równie jak oni niedoświadczonych fachowców. Większa ilość informacji od ludzi kompetentnych pozwoliłaby rozwiać wiele mitów. Myślę, ze Wam również powinno zależeć na doedukowaniu ludzi, których niewiedza często powoduje krzywdzące Was opinie.
Dziękuję Panu Weterynarzowi za sprostowanie wiedzy naszej koleżanki. Nie ma co obarczać jej winą za chęć udzielenia pomocy, lecz dziękuję za powyższy post. Liczę na czestsze udzielanie się na naszym forum
Drodzy Państwo, proszę nie zapominać że źle udzielona pomoc może zaszkodzić... Jeśli czegoś nie wiemy lub nie umiemy, to lepiej zostawić to innym...
I jeszcze jedna sprawa - nawet jeśli dany weterynarz leczy tylko psy i koty, to nie musi mieć specjalizacji z leczenia ptaków by umieć wykonać prawidłową iniekcje u pierzastego malucha - takie podstawowe zabiegi obejmuje program studiów, niezależnie od tego jaką ma się specjalizacje.

Pozdrawiam serdecznie.

Jeszcze raz proszę, aby osoby którym tak łatwo przychodzi osądzanie innych, najpierw dokształciły się i rozeznały w sytuacji a nie robiły z innych ludzi potworów opierając to na swojej zerowej wiedzy w danym temacie.
No właśnie- i kto to pisze? Kto tutaj osądza? Po prostu żenada...

Niemniej cieszę się bo dowiedziałam się czegoś nowego nt. iniekcji środków leczniczych u ptaków... Przyznam że to dla mnie nowość, i na pewno poszukam więcej informacji na ten temat- wydaje mi się to sposobem, który ze względu na opisane przez Ciebie ryzyko, powinien być stosowany wyłącznie w wyjątkowych przypadkach, gdzie nie ma innej możliwości zaaplikowania środka- czy tak jest z antybiotykiem?

I jeszcze raz zapytam- może zechciałabyś objąć stanowiska moda "stacji diagnostycznej"? Wnioskuję że masz wykształcenie weterynaryjne ze specjalizacją ukierunkowaną na ptaki... dnia Sob 19:32, 01 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
W zaledwie jednym temacie, wielokrotnie napisała Pani, iż wet który wykonał zastrzyk w udo nie zna się itd, mimo iż, jak sama Pani napisała powyżej, nie ma Pani w tym temacie wyksztalcenia czy też chociaż by większej wiedzy - stąd moja ocena. Na forach spotykam się z wieloma "domorosłymi wetami" - osobami które wymyślają sposoby leczenia czy aplikowania leków, krytykują sposoby sprawdzone i praktykowane przez wetów - jednym słowem tworzą mity, niebezpieczne mity. Dlaczego niebezpieczne? A chociaż by na podstawie Pani postów - na to forum wchodzą zapewne setki ludzi, niech każdy z nich przeczyta ten temat, połowa z tych ludzi zapewne ma nikłą wiedzę weterynaryjną co jest zrozumiałe. Ci ludzie, gdy będą mieli problem ze swoim ptakiem i pójdą do weterynarza, a ten zrobi mu zastrzyk w udo, spotka się w najlepszym przypadku ze zbesztaniem lub z "wyrobieniem opinii" na temat swojej wiedzy. Co traci taki właściciel? Dobrego weterynarza. A dlaczego? Bo oparł się na błędnej opinii wystawionej przez kogoś, kto w oczach innych może w danej dziedzinie być autorytetem, lecz brak wiedzy w w/w zakresie sprawia że nim nie jest.
Powtarzam wielokrotnie na forach że lepiej jest nic nie powiedzieć i odesłać do innego weta po poradę, niż rzeczy o których tak naprawdę się nie ma pojęcia, bo błędna wiedza szkodzi znacznie bardziej niż brak wiedzy.

Co do iniekcji antybiotykowej u ptaków, to tak jak pisałem, wykonuje się ją głownie w mięśnie piersiowe i udowe. Jest jeszcze kilka miejsc gdzie można się wkłuć, np pod skrzyłem, ale mięśnie piersiowe i udowe są największe więc najłatwiej jest dokonać iniekcji. Jeśli potrzeba Państwu więcej informacji, odsyłam do książki dr.Kruszewicza dotyczącej hodowli ptaków ozdobnych gdzie zawarte są podstawy techniki weterynaryjnej, w tym także iniekcji.
Zaznaczam że w mięsień dokonujemy iniekcji antybiotykowej. Inne lekarstwa zazwyczaj aplikuje się podskórnie.
Przy iniekcji antybiotyków w mięśnie u ptaków, zwłaszcza piersiowe, należy unikać wkłuwania się w to samo miejsce, gdyż potrafi to powodować ogniska martwicze w tkance. Jak widać nie jest to takie proste jak by mogło się wydawać.

Co do propozycji "objęcia posady" moderatora - miło mi ale dziękuje. Brak czasu doskwiera mi aż zanadto żeby jeszcze dokładać sobie zajęć. Pomijając już to że pomyłką było by przyjmowanie takiego zaproszenia od osoby która moje słowa uważa za żenujące.

Życzę zdrowych ptaków i jak najmniejszej ilości wizyt w gab.wet.
Pozdrawiam serdecznie.

W zaledwie jednym temacie, wielokrotnie napisała Pani, iż wet który wykonał zastrzyk w udo nie zna się itd, mimo iż, jak sama Pani napisała powyżej, nie ma Pani w tym temacie wyksztalcenia czy też chociaż by większej wiedzy - stąd moja ocena. Na forach spotykam się z wieloma "domorosłymi wetami" - osobami które wymyślają sposoby leczenia czy aplikowania leków, krytykują sposoby sprawdzone i praktykowane przez wetów - jednym słowem tworzą mity, niebezpieczne mity. Dlaczego niebezpieczne? A chociaż by na podstawie Pani postów - na to forum wchodzą zapewne setki ludzi, niech każdy z nich przeczyta ten temat, połowa z tych ludzi zapewne ma nikłą wiedzę weterynaryjną co jest zrozumiałe. Ci ludzie, gdy będą mieli problem ze swoim ptakiem i pójdą do weterynarza, a ten zrobi mu zastrzyk w udo, spotka się w najlepszym przypadku ze zbesztaniem lub z "wyrobieniem opinii" na temat swojej wiedzy. Co traci taki właściciel? Dobrego weterynarza. A dlaczego? Bo oparł się na błędnej opinii wystawionej przez kogoś, kto w oczach innych może w danej dziedzinie być autorytetem, lecz brak wiedzy w w/w zakresie sprawia że nim nie jest.
Powtarzam wielokrotnie na forach że lepiej jest nic nie powiedzieć i odesłać do innego weta po poradę, niż rzeczy o których tak naprawdę się nie ma pojęcia, bo błędna wiedza szkodzi znacznie bardziej niż brak wiedzy.

Może gdyby Pan (jak już pisałam, na forum wszyscy zwracamy się do siebie na "ty", ale niech będzie...) dokładnie przeczytał moją odpowiedź na problem z nóżką kanarka, zauważyłby Pan, że odsyłałam osobę z tym kanarkiem do innego weterynarza- podkreślając, że nie wiem dlaczego ptak miał robiony zastrzyk w nogę. Pomagam na tyle, na ile mogę- nigdy nie dodaję teorii ani nic w tym stylu (czyli wd Pana wolę napisać mniej niż dużo i bez sensu). Jednak- dla osoby która nie ma wykształcenia wet. iniekcja w nogę (w poście nie było napisane że chodzi o mięsień udowy- ja odniosłam wrażenie jakby był to zastrzyk w samą kończynę- coś w stylu "dożylnego").
Uważam też, że dalsza dyskusja nie ma sensu- tę samą energię którą spożytkował Pan żeby toczyć ze mną spory, mógłby Pan wykorzystać bardziej pożytecznie- chociażby udzielając fachowej (podobno jest Pan weterynarzem?) rady choćby jednej osobie która ma problem ze swoim ptakiem. Korona z głowy Panu by nie spadła, a tymczasem pisanie ciągle o tym samym odczuwam jako atak na swoją osobę. Dlatego też nie będę ciągnąć tej dyskusji, którą uważam za jałową.
Nie rozumiem skąd ta zgryźliwość z Pani strony? Staram się przekazać swoją więdzę w tym temacie a spotykam się z Pani strony ze zgryźliwościami:

" tę samą energię którą spożytkował Pan żeby toczyć ze mną spory, mógłby Pan wykorzystać bardziej pożytecznie- chociażby udzielając fachowej (podobno jest Pan weterynarzem?) rady choćby jednej osobie która ma problem ze swoim ptakiem. Korona z głowy Panu by nie spadła"

właśnie te rady przekazuje i to dosyć szczegółowo. Jeśli natomiast Pani oczekuje że osoba chcąca pomóc będzie te pomoc niosła po tych słowach to jest Pani w błędzie. Po 6 latach studiów i wielu latach pracy w zawodzie znam wartość swojej wiedzy oraz zawodu na tyle, iż nie czuje potrzeby udowadniania komukolwiek czy jestem weterynarzem czy też nie - proszę nie wierzyć jeśli taki jest Pani wybór.
Mi natomiast ciśnie się na usta pytanie - w jakim Pani jest wieku?

Pzdr serdecznie.
Przepraszam bardzo, ale dyskusja na temat mojego wieku wydaje mi się niestosowana- nie jest to temat ani miejsce żeby roztrząsać takie tematy. Jeśli właśnie zgryźliwie sugerujesz (przypomnę raz jeszcze regulamin, który najwyraźniej nie jest akceptowany) że jestem niedojrzała czy coś w tym stylu- możesz o mnie myśleć co chcesz, ale metryką urodzenia ani dowodem os. nie zamierzam się afiszować.

Druga sprawa- piszesz że pomagasz w rozwiązywaniu problemów- widzę że nawet kuba przyznał 1 punkt. I OK, ale w tym temacie! Który z resztą zamykam, bo zaczyna się to po prostu robić śmieszne, nigdy nie lubiłam forumowych przepychanek.


ďťż
Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Pyza na polskich dróżkach Design by SZABLONY.maniak.pl.